Forum Seria Pamiętników z Kanadyjskiej Szkoły Magii Lumiere Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Poszukiwanie Nowych   ~   czystka
aaa4
PostWysłany: Śro 13:29, 19 Lip 2017 
Mugol


Dołączył: 06 Lip 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Co tu ukrywac, Gronostaj przynosila hanbe swojej profesji nawet w starych dobrych czasach. Nie z braku zapalu. Po prostu miala wyjatkowego pecha. Kiedy w gospodzie ktos uszczypnal ja znienacka w tylek, a zaskoczona dziewka odwinela sie, by trzasnac w pysk natreta, usilujacego skorzystac z jej wdziekow przed uiszczeniem stosownej oplaty, okazywal sie nim starosta Wezyk. Gdy przy dybala u wioskowej bramy podroznego o nader zasobnym wygladzie i roztoczyla przed nim hojna panorame swych zalet, wedrowiec wnet odrzucal plaszcz i odslanial mnisia szate. Gdy zas przez cale lato nieroztropnie kredytowala ktoregos z wedrownych parobkow, zdrajca tuz po zniwach umykal chylkiem z Wilzynskiej Doliny i nie zostawial jej ani miedziaka. Nawet kiedy, durna i mloda, wybrala sie do Spichrzy w poszukiwaniu szczesliwszej odmiany losu i wreszcie trafila na kurwigospodynie wystarczajaco zdesperowana, aby zatrudnic nieokrzesana goralke o twarzy poszarzalej z brudu i wlosach przycietych nozycami do strzyzenia owiec, jej pierwszy zamtuz zbankrutowal w dwa tygodnie pozniej. Po prostu miala pecha, wyjatkowego pecha.Odkad grasanci oszpecili jej twarz, wszystko ukladalo sie jeszcze gorzej. Nawet nie za sprawa uszczerbku na urodzie, bo na tej Gronostaj nigdy nie zbywalo. Zreszta z Wilzynskiej Doliny daleko bylo do zgnilych rozkoszy cywilizowanego swiata, wiec od wioskowej ladacznicy nie wymagano szczegolnych powabow, tylko szczerych checi. Tych dziewczyna miala az nadto, a gromada rozmaitych rabusiow i zloczyncow, spedzonych ostatnio do Wilzynskiej Doliny przez Babunie Jagodke, zachecala ja do jeszcze zarliwszych wysilkow. Z poczatku wiec wiodlo sie jej wcale dobrze. Zboje mieli dosc srebra, by oplacac jej uslugi, a karczmarz nie dosc, ze nie przepedzal ladacznicy z gospody, ale i czasami podsuwal darmowe piwo w nadziei, ze jej wdzieki przysporza mu dodatkowej klienteli.

Kres sielanki nastapil, gdy nowi osadnicy zorientowali sie, ze Wilzynska Dolina obfituje w niewiasty, ktore nie tylko nie kaza oplacac swej przychylnosci, ale wrecz potrafia przyczynic dobytku, bo kazda z nich odziedziczyla po zaszlachtowanym mezu, ojcu, czy bracie pokazny kawal gruntu. Wnet skonczyly sie nocne hulanki w karczmie i darmowe piwo dla Gronostaj. Zboje zaskakujaco predko otrzezwieli i nader przytomnie poczeli smalic cholewki do co zasobniejszych wdow i sierot. Na widok wioskowej ladacznicy spluwali tylko z pogarda, albo i popedzili, rzucajac grubym slowem, a zdarzalo sie, ze i kamieniem. No, w kazdym razie tak wlasnie czynili za dnia i na oczach wybranek. Bo noca juz rozmaicie bywalo. Nieraz ja ktorys ze swiezo nawroconych zloczyncow pociagnal ukradkiem w stog siana, albo sitowie nad stawem, przy ruinach mlyna starego Betki. Nie dzialo sie to jednak zbyt czesto i w zaden sposob nie rekompensowalo dotkliwszej z kazdym dniem wrogosci niewiast.

Gronostaj siaknela rozbitym nosem i bez przekonania wytarla twarz z brudu zmieszanego z krwia. Wilzynskie niewiasty nie byly jej szczegolnie przychylne, nawet za zycia grabarza Rekawki. Nie nabraly tez gwaltownie szacunku, gdy Gronostaj dorosla na tyle, by jac sie szlachetnej profesji wioskowej ladacznicy. Dopiero kiedy pospolu kryly sie po lasach przed rozzuchwalonymi grasantami i gdy uczyla je rozpoznawac zielsko zdatne na polewke - w sztuce warzenia glodowej polewki rzadko kto jej dorownywal - stala sie z nagla "droga sasiadka" i "towarzyszka niedoli". Ale wraz z niedola skonczyla sie zazylosc. Z poczatku jeszcze co laskawsza z gospodyn odpowiadala na jej pozdrowienie ozieblym skinieniem glowy. Pozniej i tego zbraklo. Gronostaj znow sunela jedyna ulica wioski spowita w gluche milczenie, z rzadka przerywane rzeskim dzwiekiem zatrzaskiwanych okiennic.

Dzisiejszego poranka bylo jednak inaczej. Zupelnie inaczej.

Obudzila sie zesztywniala z zimna. Palenisko wystyglo i przymrozek, pierwszy tej jesieni, pokryl sciany lepianki cienka warstwa szronu. Na oslep siegnela po sosnowe szczapy, ale jej zgrabiale palce nie napotkaly nawet drobnej drzazgi. Z zalem odpedzila mysl o kawalku rzepy pieczonej w popiele i wypelzla spod baranich skor, wyniesionych chylkiem ze spladrowanego domostwa starosty Wezyka. Zreszta rzepy tez nie bylo wiele, bo w Wilzynskiej Dolinie [link widoczny dla zalogowanych]
skrzetnie pilnowano zapasow, a baby coraz skrupulatniej baczyly na ledwie co poslubionych malzonkow, wiec od dawna nikt nie zachodzil do lepianki Gronostaj. Nie miala na co czekac. Przeczesala palcami wlosy, wplotla w nie kilka szkarlatnych wstazek, a potem wzula chodaki, wyrzezane z lipowego drewna, i melancholijnie poczlapala namokla sciezka ku karczmie.

Nie wierzyla, ze to bedzie dobry dzien.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum Seria Pamiętników z Kanadyjskiej Szkoły Magii Lumiere Strona Główna  ~  Poszukiwanie Nowych

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach